niedziela, 14 września 2014

Chapter second: Jak najgorszy koszmar...



''Wtorek, 20.09.2001r.

Tatusiu!
Jestem w Szkole Życia 21 od wczoraj. Nie podoba mi się tu, to miejsce jest straszne. Ale poznałam kolegę, ma na imię Diego i jest naprawdę fajny. Dałam mu moją kaczkę Elę, a on nazwał ją Dziobaty. Chyba myśli, że to chłopak, hihi. Jest taki zabawny! Nie wiem dlaczego mamusia mnie tutaj wysłała, uważa, że to dla mojego dobra, ale ja się boję...
Do jutra tatusiu. 
Nie dam się zmienić. Sobą''

Zamyka fioletowy pamiętnik i mozolnym krokiem opuszcza pokój. Przed drzwiami spotyka Diego, kąciki jej ust lekko unoszą się ku górze na jego widok. Podaje mu swoją zimną dłoń, a on bez wahania ją chwyta.
- Poznałem fajnego kolegę, wiesz? Mieszka tutaj. - wskazuje na drzwi obok jego, wyraz jego twarzy przybiera maskę radości - Ma na imię Federico, ale będę mówił na niego Feder. Chcesz go poznać?
Ma niepewną minę, ale w końcu godzi się.
- Feder to jest Naty, Naty to jest Feder - przedstawia ich nie przestając się uśmiechać. Jak on to robi, że uśmiech nie schodzi mu z ust?

- Cześć, Naty - Federico podaje jej rękę, a ona patrzy na niego spod byka.
- Sobą? - pyta. Chłopak nie odpowiada, ma zmieszane spojrzenie.
- Sobą, Naty. - mówi Diego i wsadza jej dłoń w jego. Natalia niepewnie zerka na niego, jakby pytając czy na pewno, a on kiwa zachęcająco głową.
- Będziemy takim trio niezwyciężonych! - kwituje z entuzjazmem przyjaciel - Nie damy się zmienić tym złym ludziom - dodaje nieco ciszej, tak że tylko Natalia i Federico go słyszą.
- Zmienić? - dopytuje się, równie cicho Federico.
- Tak, chcą z nas zrobić... - zamyśla się - takie roboty co sprawiają, że inni ludzie płaczą.
- Aha - kiwa głową, jakby ta wiadomość nie była dla niego nowością. - To źle?
- Bardzo źle! - krzyczą na raz Diego i Natalia.
- Aha. - powtarza- To okay, sobą.
- Sobą - mówi  Diego.
- Sobą - potwierdza Naty.
*
Poza normalnymi zajeciami takimi jak matematyka, czy angielski są tutaj też odrobinę inne przedmioty... Na przykład lekcje ''być najlepszym'' lekcje ''sarkazmu, ironii i niemiłych słów'', lekcje ''jak upokarzać'', czy lekcje ''fałszywej życzliwości''.
- Musicie się otaczać ludźmi! - ogłasza pani Cararra na co tygodniowej lekcji ''być najlepszym'' - Nie możecie być sami, bo wtedy nikt nie potraktuje was jak kogoś, kto ma zadatki na gwiazdę! Musicie mieć wokół siebie ludzi, ale nie możecie się przywiązać do tych ludzi! W żadnym wypadku nie możecie kogoś - robi minę, jakby słowo które za chwilę wypowie nie chciało przejść jej przez gardło - kochać.  Miłość jest dobra, ale niszczy. Prędzej czy później każdy kogo złapie w swoje sidła zostanie zgładzony. Dlatego pamiętajcie; miłość jest zła. Nie można kochać. Powtórzcie.
- Miłość jest zła. Nie można kochać - odpowiada monotonnym chórem klasa.

    Natalia siedzi, zgarbiona i słucha bzdur, które są tu wykładane. Bawi się znudzona i zażenowana ołówkiem, który obraca po całej ławce. Nagle robią się jej przed oczami mroczki, a całą ją oblewa zimny pot.
   Piszczy.
Mdleje.
Leży bezwładnie na ziemi, nie mogąc unieść ciężkich powiek i czeka, aż wreszcie ktoś podejdzie pomóc jej wstać.
Słyszy kroki.
- Diego, nie. Wstanie sama - ktoś odzywa się zimno i kroki nagle ustają. Nasłuchuje dalej; protest Diego, poparcie Federico, wrzask nauczycielki, cisza, dalszy ciąg wykładu.
Po raz kolejny próbuje unieść powieki, które ciążą na jej twarzy. Bezskutecznie. Usta również odmawiają posłuszeństwa, dlatego ulatnia się z nich nic nie znaczące; aghyhmf. Zero reakcji, jakby nikt nie usłyszał, a nauczycielka dalej próbuje wpoić wszystkim jej prawdę. Zbiera się w sobie i wstaje, oczy oraz usta ulegają i umożliwiają jej kontrolę nad nimi. Siada z powrotem na swoim miejscu, bez słowa, rozmasowuje zbolały kark. Federico po cichu podaje jej kartkę:

Od: Diego.
Do: Naty.
Co się stało? Dobrze się czujesz? Chciałem podejść, ale panna Cararra mi nie pozwoliła. Odpisz.

Od: Naty.

Do: Diego.
Nie wiem, nagle straciłam przytomność. Bolą mnie plecy, wszystko mnie boli. 

Od: Diego.

Do: Naty.
Pójdziemy do pielęgniarki, nie bój się.

Od: Naty.

Do: Diego.
Tu jest ktoś taki? Diego, to jest, jak najgorszy koszmar. Pogadamy na przerwie. Nie pisz już, bo zaraz nas nakryją i będziemy musieli usiąść jeszcze dalej od siebie. Albo nawet nas coś zrobią, wiesz jacy oni są...

Diego po odczytaniu kartki kieruje w jej stronę uśmiech zrozumienia, ona też się uśmiecha, a raczej próbuje to zrobić, jej wyraz twarzy z natury jest smutny i przygnębiony.

*

- Te obiady tutaj są obrzydliwe - krzywi się Feder, wąchając szarą papkę na talerzu. 
- Wiem, ale z chęcią oddam ci moje zielone coś, za twoje szare coś - proponuje Naty, a Diego parska śmiechem.
- A ja mam w pokoju coś co jest jadalne - mówi z łobuzerskim uśmiechem Hermanez.
Idą do pokoju, milczenie im nie ciąży, to dobry znak. Powiadają, że jeżeli nie potrafisz wytrzymać z kimś dłuższego okresu czasu w milczeniu, bo ono wam doskwiera, ten ktoś nigdy nie zostanie twoim przyjacielem. Dochodząc do pokoju, do ich uszu, zza drzwi pokoju Diego, dobiega mlaskanie. Przyjaciele wymieniają zdziwione spojrzenia. Jedno z nich niepewnie chwyta klamkę i szybkim ruchem otwiera drzwi.
- Dziewczyna - stwierdza Diego.
- Nieznana nam dziewczyna - stwierdza Naty.
- Prześliczna dziewczyna - stwierdza Federico. Diego trąca go łokciem, a intruz wybucha krótkim śmiechem, po czym próbuje zwiać z pokoju. Nie pozwalają jej; Natalia chwyta blondynkę za włosy. Pisk. Diego zakrywa jej usta. Niezrozumiałe rozpaczliwe słowa. Federico gładzi ją po ręce. Zirytowane tupnięcie nogą.
- Uspokój się. - nakazuje stanowczo Perdido. Dziewczyna ponownie tupie nogą i wskazuje na zakryte usta.
- A nie krzykniesz? - pyta znudzony. Kręci przecząco głową. Odrywa rękę, blondynka bierze głęboki oddech.
- Jestem Ludmiła. Ludmiła Ferro.
Następuje cisza. Federico nadal patrzy tym samym zakochanym wzrokiem, Naty ma minę, jakby w środku niej odbywała się jakaś bitwa, a Diego patrzy pustym wzrokiem na niedojedzoną czekoladę, pozostawioną przez Ferro.
- Powinnam iść do pani Angeliki...
- Nie - mówi stanowczo Hermanez i podchodzi do Ludmiły. - Powiedz nam dlaczego się ukrywasz.
- Bo oni są źli - odpowiada bez namysłu.
- To wiemy.
- Chcą nas zmienić.
- To również wiemy.
Blondynka tupie nogą.
- To dla was nic?! - wrzeszczy.
- Po prostu nie daj im się zmienić, - mówi łagodnym głosem - ukrywanie się to idiotyzm. Znajdą cię. A jeśli nie, umrzesz z głodu, nie mam więcej jedzenia.
- Uważasz, że mam iść... tam...?
- I powiedzieć, że cię nastraszyli, czy coś. Że bałaś się i dlatego ukryłaś.
- No to ja...
~~~~~~~~~~~~~~
Kolejna tragedia - ba dum tss a.
Nie no, serio, ja wiem, że takie rozczulanie się nad beznadziejnością swoich prac, jest żałosne, ale nie umiem inaczej. To jest złe.
Tyyyle dialogu. Ja przeginam, wiem. Ale opisy są dla mnie męczące, dlatego ich nie stosuję, powinnam, prawda?
Zresztą; ocenę zostawiam wam.
O! Jakby ktoś chciał to została dodana zakładka ''marionetki'', zapraszam tam :)
Buziaki ;*
Hasy

14 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Maja, kompletnie nie wiem co mam Ci napisać. To zły pomysł na początek komentarza, prawda?
      Sięgnęłam pamięcią do naszej pierwszej rozmowy. I próbując porównać te z teraz, wiele się zmieniło. Przede wszystkim nasze podejście do siebie nawzajem. Kiedyś byłyśmy tylko dwiema dziewczynami, żyjącymi na tym świecie. Teraz połączyło nas to co mogę nazwać przyjaźnią, jeśli tylko tobie to nie przeszkadza. Wiem, ze mało komentowałam twoje rozdziały. Jednak każdy z nich czytałam, czy to wcześniej od reszty, czy razem z nią. Zawsze zaskakiwały mnie twoje myśli, w których kołacze się tyle pomysłów.
      Jesteś wrażliwa.
      Odważna.
      Radosna.
      Wyjątkowa.
      I choć nie chcesz w to uwierzyć, tak jest. Nie boisz się poznawać tego świata, nie boisz się pokazywać go na swój sposób. Masz swoje zdanie na wiele tematów, i choć nie wierzysz w siebie, starasz się to naprawić innymi twoimi dobrymi cechami.
      Pisanie to ty. Gdyby nie było tobą, nie pisałabym teraz tego komentarza. Choć uważasz, ze się do tego nie nadajesz, ze wychodzi ci to tragicznie, ze to jest katastrofa. Tak, w końcu to powiem. To jest największa katastrofa jaka w życiu widziałam. Katastrofa, bo ja, zal, ja nie mam tyle talentu co ty. Twoje rozdziały są przepełnione, po prostu tobą, tym co chcesz sobą reprezentować. I to jest najpiękniejsze. Ze jesteś tym kim chcesz. A ja zawsze zapamiętam to prawdziwa ciebie.
      Nie Hasy.
      Tylko moja odważną Maje, która tyle potrafi, tylko jeszcze o tym nie wie. Mojego wojownika, który każdego dnia pokazuje mi jak wygrywa. Będziesz wygrywać jeszcze wiele razy. Tyle ile będziesz chciała ♥

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zajęłabym sobie miejsce, aczkolwiek nie jestem pewna, czy w przyszłości uda mi się tu wrócić, więc postaram się naskrobać przynajmniej średniej jakości wypowiedź. Ta, powodzenia, Jula.
    Nadal nie mogę cię zapamiętać. To przez nazwę użytkownika, mówię ci. Ochrzań mnie kiedyś porządnie, a być może zmądrzeję. Jeśli nie - trudno, przyzwyczaisz się. Eh, na czym skończyłam? Nieistotne. Słonko, piszesz naprawdę rewelacyjnie. Dobrze wiesz, że czekam na Naxi, choć nie jestem pewna, czy wystąpią, ale mogę się łudzić, prawda? Diego, Fede, Luśka, no i... Natka! Postacie, które uwielbiam. Okej, jedne bardziej, drugie mniej, ale wszystkie lubię, więc... Powinnam kończyć zdania, wiem, ale nie mam pojęcia, co tam dopisać, a nie chce mi się kasować - leń stulecia - toteż uznajmy, że tego nie napisałam. Tak - pisać dalej mi się chce, ale skasować to już nie mogę! Czy ja właśnie obwiniam samą siebie? Wybacz, odwala mi dziś. Muszę się wyszaleć (?) po szkole. Tak, istne szaleństwo!
    Masz mnie dość, prawda? Dodam tylko, że było idealnie i znikam.

    OdpowiedzUsuń
  4. miejsce dla mnie poproszę ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. och, jeju... na wstępie - tak jak wypada - cię przeproszę. powinnam przyjść do ciebie tutaj już o wiele prędzej, prawda? nie ma co ukrywać. mam jednak głęboką nadzieję, iż zrozumiesz, że komentuję dopiero dziś, zważywszy na to, iż wiesz w jakiej był... cóż, jestem sytuacji. jednak mimo wszystko naprawdę cię przepraszam ♥
      wypadałoby się przywitać, a więc...
      cześć, Majusia ♥
      cóż ja mogę ci powiedzieć? twój blog jest tak... niebywale oryginalny. fabuła jest niesamowita. do tego wszystkiego dochodzi twój talent pisarski, który jest naprawdę wielki. i ty nawet nie próbuj mi po raz kolejny zaprzeczać! ani mi się waż! piszesz cudownie i koniec. kropka. wierz mi ♥
      każdą z postaci wykreowałaś... perfekcyjnie, toteż nie ma tutaj takiego momentu, kiedy coś się komuś nie podoba. po prostu nie ma takiej opcji, wiesz? widać, jak każde słowo w tej publikacji zostało przemyślane. twoje dialogi... powalają na kolana. zazdroszczę ci pomysłów, talentu... doprawdy wszystkiego, jesteś cudowną pisarką. i nigdy w to nie wątp ♥
      jestem na siebie zła... zła okropnie. ponieważ przychodzę do ciebie po kilku dniach i to jeszcze z tak marnym komentarzem... wybaczysz mi? proszę. i obiecuję ci, iż następnym razem komentarz będzie dłuższy oraz z pewnością ukarze się o wiele, wieeele prędzej.
      kocham cię i życzę mnóstwo weny ♥,

      ~ twoja Meluśka ♥

      Usuń
  5. Jestem Jeleniu <3
    A nie, to ja jestem Jeleniem. ._.
    Co ja mam powiedzieć? Ten blog jest taki fajny no ;x Zupełnie inny niż reszta, dlatego tak bardzo mi się podoba. <3 Zasłużyłaś na każdy dodany tutaj komentarz i wyświetlenia. <3
    A rozdział jest taki magiczny *.* Podoba mi się serio ta historia, wiem, że Ci to pisałam, ale no będę pisać tyle razy, że łohoh. :3
    Ty mi zawsze matkujesz, więc a Ci pocórkuję w jednej rzeczy - spoko by było, gdybyś trochę urozmaicała dialogi, żeby nie było tak.. (tak jak te ostatnie na końcu) :D Poza tym, jest serio genialnie i żal mi Cie, bo jak zawsze musisz pisać lepiej ode mnie, Majico. ;x <3
    ~V.
    Wybacz, za nieogarnięcie :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Witam ♥

    Skarbie niedługo tu wrócę, dobrze? ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Mnie najbardziej wzruszył list Natalki kierowany do jej taty. To kochane, i jeszcze o tym Dziobatym! :D Bardzo mi się podoba Twój styl pisania i parringi, jakie tu przedstawiasz. Szykujesz Fedemiłę? A więc na pewno będę Twoją stałą czytelniczką. Życzę Ci weny :)

    Wybacz za spam, ale chciałabym Cię zaprosić na mojego bloga, na którym pojawił się post z udziałem Twojego opowiadania: http://vilu-spis.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak się cieszę, że udało mi się znaleźć czas i tutaj wpaść!
    To niesamowite jak wiele wartości przekazujesz w każdym swoim rozdziale, jednocześnie pamiętając o tym, że bohaterowie są dziećmi. Bardzo mi się podoba to postanowienie "sobą". Jestem szczerze zachwycona kolejnym rozdziałem, nie wolno ci mówić, że nie wyszło, kiedy jest tak pięknie, naprawdę. To tak przykre i niesprawiedliwe, on nawet nie mógł jej pomóc, bo mu zabronili... Cała ta sytuacja, bezbłędnie opisana, nieszczęśliwie mnie wzruszyła. Zwłaszcza przyjaźń, choć nie trwa długo, taka prawdziwa...
    Mogę Ci tylko powiedzieć, że jestem zachwycona i zachowuję się teraz jak Edyta Górniak w The Voice of Poland :)

    Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział.

    xx

    OdpowiedzUsuń
  9. Ciole przestań marudzić że Ci nie wychodzi bo wychodzi.
    Aczkolwiek składam pisemny protest. Za krótko, ja tu nie mam co czytać noooo.... Zlituj sie kobieto ja wiem że szkoła i wgl ale albo dłuższe albo częściej no błagam.

    OdpowiedzUsuń
  10. Pamiętam, że bardzo dawno temu kiedy moja przygoda z blogowaniem dopiero się rozpoczynała na pingerze znalazłam opowiadanie o małej Vilu. Od razu je pokochałam co głównie przeważył temat, ponieważ była już troszkę znudzona czytaniem ciągłych perypetri nastolatków co nie znaczy, że nie lubię ich czytać po prostu wtedy poczułam taką nowiutką aurę, odbieganie od schematu. Ty swoją historią o małej Natalce i innych podbiłaś o stokroć moje serduszko, ponieważ tu nie przeważył tylko temat, ale też doskonały styl pisania autorki.

    Wybacz tak mnie wzięło na wspominki. Zdaję sobię sprawę, że ten komentarz jest beznadziejny, ale jestem wykończona :x

    OdpowiedzUsuń
  11. jejusiu, jakie to cudowne. Boże, właśnie doszły mi dodatkowe kompleksy xD
    Masz ogromny talent, wiesz?
    czekam na następną notkę,
    Całuje,
    panna Cathy
    Ps. zapraszam serdecznie http://luces-de-cinta.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń